Wiem że wychodzę poza tematykę bloga, ale właśnie przeżywam chyba najgorszy okres odkąd jestem na uczelni. Mam kupę roboty i wychodzi na to, że zero wolnego czasu. Nie wiem, kiedy znajdę czas na siłownię, ale chyba jakoś dam radę, prawda?!
Zrozpaczona zrobiłam konkretny plan nauki. Muszę się go trzymać, bo inaczej się nie wyrobię i będzie kicha. Wychodziło się już z gorszych opresji, ale bardzo, BARDZO nie chcę powtarzać żadnego przedmiotu, chociaż wiem że to jest bardzo prawdopodobne jeżeli chodzi o fizykę. Jeżeli tak się stanie to trudno, bo od początku starałam się przywyknąć do myśli, że tak może być. Wiem też że coraz więcej z niej rozumiem i gdybym miała więcej czasu i zapału do nauki, to pewnie dałabym radę, a teraz trzeba czekać, może się uda, a może nie. Dzisiaj po całym dniu na uczelni i po 3,5 godzinie uczenia się w domu muszę pokręcić chociaż 20 minut HH, żeby się rozruszać.
Mój ambitny plan wygląda tak:
Chyba też pomyśle nad takim planem, bo inaczej zginę marnie. Powodzenia na egzaminach ;D
OdpowiedzUsuńnanotechnologia, coś podobnego? Też kiedyś miałam takie rozpiski, to było straszne. Trzymam kciuki ;)
OdpowiedzUsuńTechnologia chemiczna na pwr :)
OdpowiedzUsuńteż kiedyś takie plany robiłam, pomagają :D no niestety okres sesji ale dasz radę :) powodzenia :)
OdpowiedzUsuń