niedziela, 30 czerwca 2013

Daję radę!

Witam wszystkich bardzo serdecznie. Moje życie pędzi teraz niesamowicie! Ciągle coś się dzieje, imprezy, nowi ludzie, wycieczki :). Ale spokojnie, trafiłam na idealnych ludzi do odchudzania! Codziennie rano jem na śniadanie granolę, która ma wprawdzie sporo cukru, ALE ma też zdrowe orzechy, dosypuję świeżych owoców i czuję się fantastycznie po takiej dawce witamin! Wydaje mi się, że waga wskazuje trochę mniej, ale jeszcze nie czas na ważenie i mierzenie. 
Codziennie po śniadaniu i skończonych obowiązkach bierzemy z dziewczynami hula hop i kręcimy co najmniej przez 30 minut. Ja raczej dłużej nie mogę, ponieważ zaczynają się odzywać moje kolana, ale tyle czasu spokojnie daję radę :). Wczoraj po kolacji biegałyśmy grupką na boisku, a później się rozciągałyśmy. Dziewczyny pracowały na moim obozie rok temu i bardzo schudły. Robiły regularnie ćwiczenia na brzuch, więc może w tym roku będziemy robić Szóstkę Weidera (czas pokaże, czy starczy nam motywacji ;-). Z pewnością jeżeli tak się stanie, to zatrzymamy ćwiczenia na pewnym etapie i będziemy robić wciąż tą samą ilość serii. Dlaczego? Ponieważ jesteśmy na wakacjach, a przy okazji w pracy i mamy naprawdę mało wolnego czasu. Nie możemy sobie pozwolić, żeby robienie brzuszków zajęło nam więcej niż godzinę. 
Moją słabością są codzienne desery, ale pozwalam sobie na nie tylko od czasu do czasu.
Pozdrawiam Was serdecznie, uciekam z powrotem do pracy, a Wam życzę tyle słonka ile ja mam dzisiaj.
See Yea!

piątek, 28 czerwca 2013

Kawa Slim Coffee - podsumowanie.




Przez ponad miesiąc bardzo regularnie piłam kawę Slim Coffee, przede wszystkim tę o smaku karmelu. Moja ogólna ocena? Wrażenia smakowe są bardzo dobre. Przyjemnie spożywało mi się poranną porcję kofeiny. Czułam się pobudzona i mój mały rytuał kawowy był bardzo przyjemny.
Czy napój pomógł mi schudnąć? Nie. Nie będę teraz wymyślać, uważam że gdybym się więcej ruszała, to z pewnością miałabym lepsze efekty, ale czy wtedy byłby to efekt kawy, czy też może ćwiczeń? Żałuję że nie miałam szansy się więcej ruszać. W ciągu ostatnich dwóch tygodni testowania produktu pracowałam 90 godzin, załatwiałam formalności związane z trzymiesięcznym wyjazdem do Stanów i zapisałam się na uczelnię, co wymagało biegania po lekarzach, fotografach itp. Czy znalazłam trochę czasu na ćwiczenia? Tak, ale nie więcej niż 2-3 godziny w tygodniu. 
Uważam, że przy prawidłowo zbilansowanej diecie i ćwiczeniach nie musimy uciekać do środków wspomagających. Piłabym taką kawę tylko wtedy, gdy byłaby moją motywacją do ćwiczeń i do dbania o siebie. 

wtorek, 25 czerwca 2013

Wyzwanie 4!

Chyba nie muszę wiele tłumaczyć :). W prawdzie nie zabrałam ze sobą mojego hula hop, ale w końcu jestem na obozie amerykańskim, gdzie są chyba wszystkie aktywności fizyczne, jakie można sobie wyobrazić. Postanowiłam wykorzystać fakt, że już od kilku dni kręcę! Licząc od wczoraj, czyli od 25.06. Nie wyznaczam sobie konkretnej daty końcowej, zobaczę jak szybko uda mi się uporać z tym wyzwaniem, byleby zdążyć przed 25.08., czyli zakończeniem pracy na campie, a rozpoczęciem zwiedzania :). Ktoś ma ochotę się przyłączyć? 
Jeżeli dzisiaj nie będzie padać to pójdę pobiegać, chociaż zbiera się na burzę i jestem strasznie zmęczona. Rok temu dziewczyny z którymi pracuję bardzo schudły. Liczę, że może mi też uda się spalić trochę tłuszczyku. 
Pozdrawiam, 
D.

sobota, 22 czerwca 2013

22.06.

Pierwszy trening w USA mam już za sobą :). Wczoraj po kolacji przebrałam się w dresy i razem z N. poszłyśmy na boisko do piłki nożnej.  Zrobiłam (chyba?!?!) siedem okrążeń dookoła boiska.  Pięć okrążeń to około 1,4 mili. Po biegu urządziłam sobie trening rozciągający. Przyjemnie było leżeć na trawie i rozciągać się do szpagatu. 
Dzisiaj na teren obozu przyjechały konie. Dowiedziałam się że godzinna lekcja jazdy konnej kosztuje $15. Może pozwolę sobie raz, czy dwa na tą przyjemność, ale na więcej z pewnością nie będzie mnie stać, zwłaszcza że kończę pracę o tydzień wcześniej, czyli za pieniądze które zarobię muszę przeżyć o 7 dni dłużej. 
Jeżeli chodzi o jedzenie, to bardzo się pilnuję i jem zdrowiej niż w Polsce! Teraz cały czas spędzam w kuchni, przygotowuję jedzenie, widzę że produkty są dobre i świeże. Mój camp zwraca dużą uwagę na jakość posiłków, przy każdym śniadaniu są świeże owoce do wyboru: truskawki (bardzo smaczne, nie takie jak z domowego ogródka, ale też nie takie złe jak ze szklarni ;-), ananas, borówki amerykańskie, arbuz, melon, winogrona. Do lunchu i do kolacji serwujemy warzywa, które strasznie szybko schodzą i dokrawamy dwa razy dziennie: sałata, pomidorki koktajlowe, ogórki, dwa rodzaje  fasoli, cieciorka, papryka, kukurydza, ziarenka słonecznika, małe marchewki. 
Muszę tylko uważać na przekąski, ponieważ codziennie są drobne desery, ale tak naprawdę cały czas bardzo dużo się ruszam i biegam, w kuchni jest bardzo gorąco, nie wiadomo gdzie ręce wsadzić dzięki czemu cały czas jestem w ruchu i wszystko spalam. 
Teraz ostatnią godzinę przerwy wykorzystam na drzemkę, a po kolacji znowu zrobię kilka okrążeń wokół boiska :).
Pozdrawiam, D.

wtorek, 18 czerwca 2013

Jedzenie w USA

Dziś mój pierwszy pełny dzień w USA :). Wczoraj ostatni raz jadłam o 12 w południe czasu amerykańskiego, później byłam tak zmęczona podróżą, że nie ruszyłam nic od posiłku w samolocie (nawet nie było gdzie czegoś dostać). Dziś na śniadanie zjadłam musli z truskawkami, winogronem, borówką amerykańską i ananasem. Pycha! Wszystkie owoce były bardzo świeże i smaczne. Do tego na talerzu dobrałam sobie arbuza i melona. Jestem też po lunchu, ponieważ u mnie jest dopiero 14:43, na którym zjadłam kawałek zielonego wrapsa, trochę tarty warzywnej i sałatkę. Mój camp w którym pracuję jest bardzo mały, kameralny i szef kuchni przykłada dużą wagę do jedzenia. Póki co jest w porządku, ale jest zimno i ciągle uciekam przed pająkami. Teraz lecę się rozpakować i modlić się o ładniejszą pogodę. Później wracam do pracy.  
Pozdrawiam,
D.

wtorek, 11 czerwca 2013

Zawieszenie karnetu.

Chyba jeszcze nigdy nie napisałam, ani nie powiedziałam złego słowa na Fitness Academy. I nie powiem! Uprzejmość personelu jest niesamowita. Podpisując umowę w mojej siłowni, zobowiązujemy się do płacenia za karnet przez 12 miesięcy. Można w tym czasie zawiesić członkostwo na miesiąc, ale absolutnie nie w czasie wakacji. Ja dzisiaj zawiesiłam do 12.06. do 22.09 :).  Jedyne co musiałam zrobić, to przynieść zaświadczenie o udziale w programie, zawracające datę wyjazdu i przyjazdu. Nic prostszego! Od września wrócę do regularnych treningów i po kłopocie. 
Jeszcze cztery dni w Polsce, z czego dwa pracujące. A później pakuję walizki i fruuu do Ameryki! 

czwartek, 6 czerwca 2013

Zebranie sił przed treningiem :)

Sprawdzam kawę Slim Coffee Gold Carmel już trzy tygonie, dlatego postanowiłam otworzyć opakowanie Classic, czyli tą o smaku tiramisu. Od razu się przyznam, że nie jestem fanką tego deseru. Kiedy otworzyłam kawę Gold Carmel poczułam znajomy zapach karmelu, który szczerze uwielbiam i już wiedziałam, że klasyczny odpowiednik nie będzie w stanie jej przebić :). Nie oznacza to, że Slim Coffee Classic mi nie smakuje, ale dla uatrakcyjnienia smaku dodaję do niej pół łyżeczki miodu. Prawda jest taka, że ile istnieje osób, tyle gustów. We wtorek miałam mały zjazd rodzinny. Było nas w sumie sześć kobitek, starsze towarzystwo poczęstowałam kawą. Agata od razu wybrała Slim Coffee Classic. Podałam jej napój bez cukru i od pierwszego łyka zachwycała się smakiem.
Dziś rozmawiając z babcią powiedziałam jej, że moja kawa jest na bazie cykorii. Od razu zaczęła mi opowiadać, jak to było w jej dzieciństwie, gdy każdego ranka parzyło się u niej napar właśnie z cykorii.  Największą zaletą cykorii jest fakt, że posiada dużo błonnika.
Co jeszcze znajdziemy w składzie? Źródłem kofeiny jest guarana, antyoksydanty znajdziemy w zielonej herbacie, a ograniczenie odkładania się tłuszczów zawdzięczamy roślinie o wdzięcznej nazwie garcinia cambogia.

Pisząc tą notkę wypiłam cały kubek. Teraz pobudzona mogę się wybrać na siłownię :). 

środa, 5 czerwca 2013

Przedstawiam się!

Sama nie dowierzam, że to robię! Przekonałam się, kiedy zobaczyłam jak pozytywnie zareagowali czytelnicy bloga być idealną, kiedy pojawiły się zdjęcia Pauliny oraz jak odważna jest moja znajoma Sylwia.

A teraz przeczytajcie uważnie! 
Podam link do mojego drugiego bloga, gdzie prowadzę mój internetowy pamiętnik odkąd miałam 16 lat. Możecie przeczytać tam moją przygodę o wymianie w USA. Proszę jednak, żebyście nie mieszali dwóch blogów! Wolę, żeby nikt z czytelników tylko i wyłącznie tamtego bloga nie wiedział, że prowadzę również tego, dlatego wszelkie komentarze na blogu o USA dotyczące tego bloga będą usuwane.
Zapraszam do czytania tutaj :).

No to idę pokręcić hula hop!