czwartek, 25 października 2012

Dieta

Słowo dieta, oznacza sposób odżywiania, nie koniecznie fakt, że ktoś się odchudza. Gdy jestem u babci i mówię na przykład: "staram się eliminować słodycze z mojej diety", ona natychmiast krzyczy, że wiecznie jestem na diecie i pewnie dlatego mam problemy zdrowotne.
Fakt, mam niski poziom hemoglobiny, ale to właśnie przez nieodpowiednią dietę, a nie przez odchudzanie się. Anemię posiadają zarówno osoby bardzo szczupłe, jak i te, których bmi przekracza zalecaną normę! Kiedy pani doktór przekazała mi wyniki morfologii, powiedziałam jej że to niemożliwe, bo przecież jadam dużo warzyw, drób i ogólnie staram się jeść zdrowo. Szybko wyprowadziła mnie z błędu. Na pytanie, jak często jadam mięso wołowe czy wątróbkę, padła odpowiedź - prawie nigdy. 
Otyłe osoby nie są takie bez powodu. Kiedy ktoś waży 90 kg lub więcej, nie wierzę że je mało i zdrowo. Oczywiście mogą to być skutki choroby, np. cukrzycy, ale nie mówmy o skrajnych przypadkach. Ludzie z nadwagą jadają najczęściej małowartościowe produkty, naszpikowane chemią i dużą ilością kalorii. Sama ważyłam 15 kg więcej i wiem jak to jest, nie mieć przyjemności z patrzenia na siebie, ruchu na świeżym powietrzu i spotkań z koleżankami. 
Obecnie coraz częściej spotyka się produkty dietetyczne, powstają całe działy zdrowej żywności w hipermarketach, zalewają nas programy telewizyjne o zdrowej i smacznej sztuce kulinarnej. 
W zdrowym trybie życia pomaga mi wolny czas, wsparcie bliskich i pieniądze. Wyjaśnię trochę dokładniej o co mi chodzi.
Czas Wolny. W czasie wakacji miałam dużo czasu na przygotowanie jedzenia i dopasowanie mojego trybu dnia do posiłków. Nic łatwiejszego! Wstawałam rano, jadłam lekkie śniadanie, szłam na zakupy po świeże warzywa i owoce. Wracałam do domu, robiłam jakieś drobne czynności domowe i okazywało się, że już mijają trzy godziny od poprzedniego posiłku. Szłam do kuchni, przygotowywałam szybką przekąskę i ponownie czekałam trzy godziny. Teraz w czasie roku akademickiego nie mogę już tak swobodnie operować godzinami posiłków - ograniczają mnie zajęcia. Jedzenie musi być bardziej przemyślane i wymaga więcej wysiłku. Co więc należy robić? Planować!
Wsparcie bliskich. Nawet najbardziej wytrwałe osoby w końcu polegną, jeżeli ktoś non stop przy nich je chipsy, cukierki, czekolady i pije słodzone napoje gazowane. Wniosek? Poprośmy naszych bliskich, aby nie utrudniali nam zadania. Jeżeli w naszym domu są słodycze, to poprośmy rodziców aby zamknęli je pod kluczem w barku, a kluczyk wsadzili w nieznane nam miejsce. Można zainwestować w książkę kucharską z ciekawymi, smacznymi, dietetycznymi i kolorowymi potrawami. Obecnie jest duża paleta lektur do wyboru, dzięki temu że większa część ludzkości (a zwłaszcza kobiet) chociaż raz w swoim życiu odchudzała się. Cała rodzina może korzystać z naszych nowych zasad i smakować wśród nowych dań. Można też umówić się z siostrą/bratem, aby trzy razy w tygodniu biegać po parku, raz w tygodniu wybrać się na ściankę wspinaczkową, lub zorganizować sobie wycieczkę rowerową. 
Pieniądze. Smutne, ale prawdziwe. Oczywiście można się odchudzać nie wydając więcej złotówek niż zwykle, ale pieniądze przydają się na siłownię, sprzęt czy ciuchy sportowe. Jest też więcej wyjść awaryjnych  gdy jesteśmy na mieście. Sałatka (nie mówię o tych nie zdrowych z popularnych fast food'ów) będzie kosztowała więcej niż hamburger. Można też wybierać wśród ekologicznych, a zatem droższych produktów.
Nasza dieta powinna zawierać różne składniki odżywcze. Powinna być zróżnicowana i atrakcyjna dla nas, w ten sposób nie będziemy mieli aż takiej ochoty dojadać pomiędzy posiłkami. O czym muszę pamiętać myśląc o swojej diecie? Muszę pić więcej wody, próbować wśród nowych kasz, zamienić zwykły makaron na ten ciemny, jeść rybę przynajmniej raz w tygodniu :) A jakie są Wasze propozycje? 
Jeszcze trochę i  wszyscy będziemy wyglądać tak: 

Ale spokojnie, do tego nie wystarczy tylko nie jeść, trzeba się napocić :)
Pozdrawiam! 

piątek, 19 października 2012

Dzień 35

Spadek formy. Mam wrażenie, że moja forma jest ukazana przez funkcję 1/x na przedziale x należy od zera (otwarty nawias) do plus nieskończoności. Powód jest naprawdę prosty. Wróciły wieczory nad książkami i niepohamowany, WILCZY apetyt. Waga stoi, ale jak długo jeszcze? Wniosek? Trzeba się zmotywować i brać do pracy, zanim przybędzie mi parę kilo! Czy ktoś pomoże mi i da mi kopniaka w dupę?!








czwartek, 11 października 2012

Dzień 27 - PIETRUSZKA

Na wstępie napisałam, że będę tu zamieszczać posty o zdrowym trybie życia. Jak widać mam spore zaległości, które szybko postaram się nadrobić :)



Pamiętam jak dziś, babcia sypała mi pokrojoną natkę pietruszki do rosołu, a ja czułam jak wszystko podchodzi mi do góry. Zupa stawała się niejadalna.
Natkę pietruszki nauczyła mnie jeść mama. Robiła pyszne, kolorowe kanapki. Obok na talerzu kładła umytą,  lekko pokrojoną pietruszkę, doprawiała solą i polewała sokiem ze świeżo wyciśniętej cytryny. Niebo w gębie! Do tej pory uważam, że jest to jeden z moich ulubionych smaków lata.
Pietruszka należy do rodziny selerowatych, jej korzeń nie jest równie wartościowy co jej zielone listki. Poza walorami smakowymi, posiada ona mnóstwo witamin, między innymi A, B1, B2, B3, B4, B5, B6, B12. Ta sama masa pietruszki posiada dwa razy więcej witaminy C niż cytryna! Jest idealna dla kobiet w ciąży bo zawiera kwas foliowy i b-karoten. Wzmacnia serce, kości i zęby. Pozytywnie wpływa na cholesterol.
Oprócz tego, że jest zdrowa, wpływa pozytywnie na odchudzanie! Pobudza naszą przemianę materii, działa  moczopędnie i redukuje cellulit :) Warto ją jeść przy przeziębieniach, ponieważ zawiera chlorofil, który działa  antybakteryjnie i przeciwzapalnie.
No tak, ale już się kończy lato i sezon na pietruszkę. Co więc należy zrobić? Ja mam na to dwa sposoby. Pierwszy z nich to kupienie suszonej pietruszki w dziale z przyprawami. Oprócz tego, póki to jeszcze możliwe, kupuję trochę więcej pęczków, myję je, osuszam i po drobnym posiekaniu umieszczam w plastikowym pojemniczku, który wkładam do zamrażarki.

niedziela, 7 października 2012

Dzień 20

Waga stoi, moja dieta leży... Wszystko spowodowane tym, że zaczął się rok akademicki, mój plan zajęć jest naprawdę zróżnicowany i muszę lepiej opanować godziny posiłków. Żeby było zabawniej, mama wróciła z wyjazdu i nawiozła mi w prezencie mnóstwo moich ulubionych słodyczy i kaloryczne zagraniczne jedzenie. O ile słodkości sobie odmawiam, o tyle przepysznej kiełbaski już nie umiem! Dodatkowo pomiędzy zajęciami mam bardzo dużo czasu wolnego i same pokusy. Jedna piekarnia, kolejna, popularne kawiarnie i centrum handlowe. Po jednym wykładzie wychodzę głodna jak wilk, a tu jeszcze wszechobecne zapachy. Wniosek? Konieczna jest wizyta u dietetyka. Moja mama wybiera się w listopadzie (sytuacja życiowa nie pozwala wcześniej). Poproszę ją o wsparcie, zapytam dietetyka które rady skierowane do mamy mogą zadziałać również na mnie. Niewątpliwym plusem jest to, że jeżeli moja rodzicielka będzie gotowała dla siebie, to chcąc nie chcąc będę jadła to samo co ona :-). To bardzo ważne, żeby pozostałe osoby nie rzucały mi kłód pod nogi. Kiedy jestem sama łatwo kontroluję zawartość lodówki, jem zdrowo bo tylko to znajdę w kuchni.  Żeby było zabawniej, to ja gotuję dla rodziny, zbieram zamówienia i wykonuje je, spędzając dużo czasu w kuchni. Tak, tak. Siedzę przy stole, co chwilę mieszam mięso, piję kawę i uczę się analizy. Ciężkie jest życie gotującego studenta :)