Ten tydzień był bardzo ciężki, ze względu na dwa kolokwia. Musiałam się uczyć, chodzić na zajęcia, przerejestrować auto, załatwić OC, kupić prezenty na święta, bo część rodziny jutro wyjeżdża i zobaczymy się dopiero w Nowym Roku. Odbiło się to na moich ćwiczeniach fizycznych, ale na szczęście pilnuję się trochę bardziej z dietą i ogólny bilans jest na plus. Na dodatek dzisiaj ktoś wjechał w tył naszego rodzinnego samochodu i straszna strata, bo auto ma dopiero 3 lata i strasznie o nie dbaliśmy.
Jutro upiekę coś zgodnie z przepisu z gazety, którą czytałam będąc u fryzjera i napiszę co o tym sądzę, może nawet dodam jakieś zdjęcia.
Ostatni raz coś słodkiego jadłam dokładnie tydzień temu, w niedzielę. Póki co idzie mi świetnie, po tych 2 tygodniach zastanowię się, czy nie przedłużyć mojego małego wyzwania aż do świąt, czyli termin wynosiłby dokładnie 3 tygodnie. Jutro idę na siłownie, bo już się naprawdę strasznie stęskniłam. Mam nadzieję że wstąpią we mnie jakieś magiczne moce (l-karnityna) i mój trening będzie bardziej wartościowy. Wszystko przede mną. Jeżeli chcę widzieć efekty to muszę się postarać i trochę wypocić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz