wtorek, 4 grudnia 2012

L-karnityna

Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona ilością komentarzy pod poprzednią notką i moim pierwszym w życiu obserwatorem :). Dzięki WIELKIE! Dajecie mi motywację do działania, bo wiem że będę się musiała wyspowiadać z moich wzlotów i upadków. Dzisiaj dzień drugi bez słodyczy. I wiecie co? Wcale nie było mi ciężko! B. postanowiła że dołączy do mnie i będziemy się wspierać nawzajem, a S. spróbuje przez tydzień i zobaczy, czy dołączy z nami żeby trzymać się bez słodyczy aż do 16.12. Jutro ABT i bieganie na bieżni, a dzisiaj 30 minut hula hop. Dobrze, a nawet bardzo dobrze!

Jakiś czas temu napisałam, że zastanawiam się na spożywaniem L-karnityny jako suplement diety przed ćwiczeniami. Moja decyzja już została podjęta, mam nadzieję że przełożyłam wiedzę encyklopedyczną na ludzki język  :)
Karnityna (lub L-karnityna), jest to organiczny związek chemiczny, który obwicie występuje w mięśniach. Jego synteza ma miejsce w wątrobie, nerkach i mózgu. L-karnityna naturalnie występuje w naszej diecie, dlatego osoby zdrowe, jedzące regularnie mięso nie powinny mieć niedoboru tego składnika. Średnio jemy 20-200 mg karnityny dziennie, gdzie minimalna dawka to ok. 15 mg. Wegetarianie mogą zjadać jej jedynie ok.1 mg, ponieważ głównym jej źródłem jest mięso i przetwory mleczne. Najwięcej tego związku znajdziemy w baraninie, następnie wołowinie, wieprzowinie i rybach,  a owoce i warzywa zawierają tylko śladowe ilości. Jest nazywana substancją witaminopodobną, a niedobór w diecie prowadzi do nadmiernego gromadzenia tkanki tłuszczowej. Jej suplementację zaleca się wegetarianom, osobom uprawiającym sport i tym pracującym fizycznie. Może mieć negatywne skutki uboczne jak bóle brzucha, nudności czy biegunka, ale badania kliniczne wskazują, że jest ogólnie dobrze tolerowana przez organizm ludzki.
L-karnityna, tak jak guarana i zielona herbata mają na celu pobudzić organizm do spalania tłuszczu, ale l-karnityna zaczyna pomagać najbardziej wydajnie, gdy jest połączona z aktywnością fizyczną. L-karnityna nie spala bezpośrednio tłuszczu, ale ułatwia jego transport do mitochondriów, gdzie zachodzą odpowiednie przemiany, powoduje więc przemianę tłuszczu w energię. Największe stężenie l-karnityny występuje po około godzinie od zażycia jej, dlatego najlepiej jest ją brać właśnie godzinę przed wysiłkiem fizycznym.
Kolejny jej plus to redukowanie zmęczenia po wysiłku, a sam trening może trwać dłużej. U sportowców poziom l-karnityny produkowany przez organizm spada, dlatego dodatkowa suplementacja jest wręcz wskazana.

Jak myślicie, jaka jest moja decyzja? Oczywiście, że jestem na tak. Poszperałam po forach i znalazłam wiele negatywnych opinii na temat tego, że nie działa, ale jaką mam gwarancję, że te osoby stosowały ją w odpowiedni sposób? Póki sama na spróbuję, to nigdy się nie przekonam. Jestem bardzo negatywnie nastawiona do jakichkolwiek tabletek odchudzających, ale skoro ja sama produkuję l-karnitynę i była początkowo brana za witaminę, to chyba nie ma się czego bać. Jeżeli zaobserwuję jakiekolwiek negatywne skutki, to przerwę jej branie i po problemie. Pozdrawiam Was mocno, trzymajcie się ciepło w te mroźne dni! :)

2 komentarze:

  1. Ja podchodzę do takich specyfików sceptycznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Bzdura, żadne badania naukowe nie potwierdziły działania l-karnityny. Nasz organizm wcale nie potrzebuje takiej dużej dawki tej substancji. Jedząc w miarę zdrowo dostarcza się wystarczającej dawki. Przetestowałam na sobie: brak jakichkolwiek efektów, brak wzmocnienia organizmu podczas treningu, czyli są to tylko pieniądze wyrzucone w błoto.

    OdpowiedzUsuń