Ostatnio w sieci można znaleźć wiele blogów, artykułów i profesjonalnych stron internetowych poświęconych odchudzaniu, zdrowemu trybowi życia, byciu fit. Jakie są MOJE prywatne powody, aby walczyć z samą sobą i spróbować coś w sobie zmienić?
Jako dziecko byłam ciamajdą, zresztą nawet w liceum na lekcjach wychowania fizycznego nie mogłam pochwalić się super kondycją, sprawnością, czy grą w siatkę. W podstawówce nie umiałam przeskoczyć przez kozła, szybko odpadałam w grze w zbijaka, nic mi nie wychodziło. Nie chcę tak dłużej, chcę być pewna siebie, chcę być fit.
Kto nie zna tego scenariusza? Wakacje, plaża, piłka. Chcesz poodbijać z resztą grupy znajomych, może nawet popisać się przed fajnym znajomym, ale wstydzisz się, bo wiesz że piłki nie odpijesz, a kiedy podskoczysz lub podbiegniesz Twoje ciało będzie się trzęsło niczym galareta. Ja już tak dłużej nie chcę. Nie chcę kolejnych wakacji, kiedy wstydzę się ściągnąć sukienkę, pod którą jest tylko moje bikini.
Na chwilę obecną, czy chcę czy też nie, nie mam wyjścia. Szkoda mi pieniędzy które trzeba wydać na mój karnet, więc będę ćwiczyć. Widzę same plusy. Nie zacznę walki o moje marzenie na miesiąc przed wakacjami, bo zaczęłam 12 listopada, kiedy podpisałam umowę w Fitness Academy. I chyba właśnie w tym tkwi sukces. Zawsze mi się wydawało, że zima to czas kiedy powinnam schować swoje niedoskonałości pod grubym swetrem, mogę się bezkarnie obżerać, nie myśleć o tym jak wyglądam. Teraz dochodzę do wniosku, że jest to czas, kiedy mogę się wyciszyć i zacząć myśleć o sobie, jak być lepszą wersją siebie? Mamy całe życie aby móc się doskonalić, ja zaczęłam już jakiś czas temu. Idzie mi coraz lepiej, ale nie mam na myśli tylko i wyłącznie, aby być fit. Myślę o takim codziennym życiu, kiedy nie odkładam rzeczy na później, regularnie sprzątam i golę nogi :)
Denerwuję mnie gdy oglądam film, a główna bohaterka ma niezapowiedzianych gości lub jakąś intymną niespodziankę i zawsze jest gotowa w 100 % . Mieszkanie posprzątane, lodówka zawalona, dobry trunek w barku, ciało jak po wyjściu od kosmetyczki. Często też wstaje w pełnym makijażu (nierozmazana!) i ułożonej fryzurze. Kto by tak nie chciał? No dobrze, zgoda. Czasem fajnie zaszyć się pod kołdrą, ale na co dzień dobry wygląd wymaga czasu, a żyjemy w czasach gdzie dobry wygląd to podstawa, a czas to pieniądz. Chcę dążyć do perfekcji, ale nie pomimo wszytko i za wszelką cenę. Nie wydam ostatniej złotówki na nowy puder, ani nie spóźnię się na zajęcia bo nie uczesałam włosów.
Dlaczego chcę być fit?
Bo pragnę być jak najdłużej zdrowa! Nie chcę mieć problemów ze wstaniem gdy będę już stara i pomarszczona, nie chcę być typową Polską narzekającą babcią! O nie :) Chcę być Amerykańską babcią z łódką, którą mogłabym pływać latem i domkiem w górach, gdzie będę mogła chodzić na długie spacery i podziwiać widoki. Dzięki aktywności fizycznej można żyć zdrowiej, dłużej i godniej. Tego wszystkiego właśnie chcę.
Chcę też, aby inne osoby patrzyły się na mnie i zastanawiały się, co takiego robię aby mieć taką sylwetkę. Marzę by pójść na dyskotekę w obcisłej sukience nie myśląc o tym czy nie wypada mi jakiś wałeczek.
Czy to jest próżność?
Nie wiem, pewnie tak, ale wiecie co? Mało mnie to obchodzi. Chcę się czuć piękna, bo to mnie uszczęśliwia. Bycie fit daje powera, bo wyglądamy na zdrowsze i szczęśliwsze osoby i możemy oddawać tą energię dalej w świat.
Co takiego zrobiłam dla siebie dzisiaj?
- Zajęcia ze stepu 55 minut.
- Bieganie ze stałą prędkością 8,5 km/h przez 25 minut.
- Rowerek 15 minut.
A co Ty zrobiłeś/ zrobiłaś dzisiaj dla siebie?
:)