Ostatnimi czasy coraz częściej czytam Shape'a. Oczywiście irytuje mnie ilość reklam, ale to nie zmienia faktu, że mogę wyczytać z niego sporo ważnych i przydatnych informacji.
Jeden z bardziej zapadających mi w pamięć artykułów dotyczył sytuacji, w których jesteśmy bardziej narażeni na przytycie. Do takowych należy dostanie nowej pracy. Nie będę udawać dietetyka, ponieważ nim nie jestem, ale odkryłam kilka sposobów (bardzo oczywistych, ale wymagających planowania), żeby nie przytyć od moich nowych obowiązków.
Po pierwsze - proszę bliskich o pomoc. Wczoraj pracowałam od 15 do 21. Dzisiaj ciągnęłam 10 godzin, a jutro mam 12. Nie mam więc czasu, żeby szykować sobie jedzenia, dlatego poprosiłam mamę, aby zrobiła zdrowe zakupy - owoce, warzywa, ciemne pieczywo, oraz ugotowała obiad (zwykle to ja gotuję). Wczoraj wieczorem wróciłam do domu po 22, więc umyłam się, zapakowałam obiad na dzisiaj do pracy i obejrzałam kawałek filmu. Dzisiejszy wieczór spędziłam podobnie, ale zamieniłam telewizor na komputer :).
No i właśnie doszłam do drugiego punktu. Nie kupuję śmieciowego jedzenia, cały prowiant zabieram ze sobą! W domu wydzielam sobie racjonalne porcje i od razu przewiduję godzinę posiłku. Nie dokupuję nic w innych sklepach. Jedynym wyjątkiem są dni, kiedy naprawdę nie mam możliwości zrobienia sobie posiłku, lub mam ochotę na porcję świeżych warzyw. Wtedy właśnie wybieram Salad Story.
Dlaczego dużo wcześniej ustalam sobie godziny posiłków? Dzięki temu mam stały grafik dnia. Poza tym jestem pewna, że nie zjem zapasów na cały dzień w ciągu pierwszych dwóch godzin pracy. Dzięki temu, że jestem zawsze przygotowana, to nie stresuję się, że szefowa przyłapie mnie na zamknięciu sklepu na więcej niż 5 minut, bo muszę latać po galerii handlowej i stać w kolejkach w poszukiwaniu jedzenia. Dzięki temu, że dość często mam klientów, przy których nie mogę jeść, to spożywanie posiłku zajmuje mi bardzo dużo czasu, dzięki czemu szybko się najadam i dłużej nie odczuwam głodu. Ostatnią ważną rzeczą jest picie wody. Dziś miałam 1,5 l butelkę i postanowienie, że o 20:00 będzie ona pusta (udało się ;-).
To by było na tyle, jeżeli chodzi o moje żywienie się. Przez napięty grafik trochę trudniej mi znaleźć czas na ćwiczenia, ale mimo to zawsze staram się ćwiczyć minimum 3 godziny tygodniowo na siłowni, plus zamieniłam auto na komunikację miejską, wybieram sobie dłuższe trasy, tak żebym mogła się przespacerować. W pracy cały czas szukam sobie zajęcia - wycieranie kurzy, zamiatanie, mycie podłogi, liczenie towaru. Dzięki temu zabijam nudę, nie myślę o jedzeniu i spalam więcej kalorii, niż gdybym tylko siedziała. Jeżeli znacie jeszcze jakieś sposoby, aby nie przytyć w nowej (nudnej...) pracy, to chętnie je sobie poczytam :).
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i dzięki za śledzenie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz