środa, 6 lutego 2013

Wracam na dobry tor!

Dopiero co wróciłam do domu z siłowni. Wydaje mi się, że znowu jestem na dobrej drodze jeżeli chodzi o sport :). W poniedziałek byłam na stepie, ćwiczyło mi się fantastycznie! Mam coraz silniejsze mięśnie brzucha, moja kondycja i zdolność do zapamiętywania układów jest dużo lepsza. 
Dziś wstałam i z niecierpliwością czekałam, kiedy na stronie pojawią się wyniki egzaminu. Odkąd zobaczyłam wyniki nie mogę przestać płakać (mamy prawie 23...). Odpowiedziałam dobrze na 6 pytań. Zdawało się od 7... Na dodatek były punkty ujemne za złą odpowiedź. A poprawka? No cóż,  to właśnie była poprawka.  Pochlipywałam sobie cały dzień, aż w końcu o 20:15 stanęłam na sali w fitness klubie i przez najbliższe 45 minut nie było mi w głowie myśleć o uczelni. Na zajęciach TRX głównie wzmacnia się mięśnie, chociaż trenerka uprzedziła nas, że w przyszłym tygodniu będzie trening wydajnościowy i trzeba się przyszykować na mocniejsze tempo. Właśnie kończę dopijać mleko z miodem, pójdę się umyć i spać. Jestem psychicznie wykończona, jutro egzamin, od którego zależy czy zdam, czy też nie na kolejny semestr. Nie wiem co się ze mną dzieje, mam wrażenie że już wchodząc na salę egzaminacyjną wiem że nie zdam i nie potrafię zawalczyć o siebie. Potrzebuję jakiegoś kopa! 
Co się stanie, jeżeli nie zdam? Nic. Już dwa miesiące po rozpoczęciu nauki wiedziałam, że ten kierunek nie jest dla mnie. Mam artystyczną duszę i nie wiem, jak mogę ten fakt wykorzystać zawodowo w mojej przyszłości. Robienie garnków z gliny, malowanie ich i sprzedawanie na chodniku nie wchodzi w grę... Pozostaje mi wziąć się do roboty, a co  tego wyjdzie okaże się niebawem. Nie ważne co by nie było, na pewno Was o tym poinformuję.
Dodam tylko że na jutro szykują mi się mega zakwasy. Już czuję że ręce latają mi w nienaturalny sposób. Wreszcie wzmacniam swoje ręce, bo jest to chyba mój najsłabszy punkt. Trzymajcie się ciepło, bo powracają mrozy! 

3 komentarze:

  1. Na pewno dasz sobie radę! ;) Wierzę w Ciebie mocno i trzymam kciuki! ;)

    Pozdrowienia z Kołobrzegu! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, szkoda, że nie udało Ci się zdać tej poprawki :c ale nie załamuj się! łzy nic nie zmienią, a tylko demotywują Cię do dalszego działania. głowa do góry.

    PS. Zakwasy nie są konieczne nawet po bardzo wymagającym treningu. Zaczęłam ostatnio insanity, które jest wielkim przeskokiem jeśli chodzi o poziomy wytrzymałości w porównaniu do moich poprzednich treningów. Jest ból mięśni (ale akurat jego można przetrzymać albo użyć maści), ale zakwasów nie ma. Dlaczego? Cały trening co do minuty to sekwencja wdechów i wydechów. Głęboko! Jak najgłębiej. Bez przerwy. To cała tajemnica :) Jeśli dotlenisz organizm odpowiednio, możesz dać sobie nieźle w kość a zakwasy i tak się nie pojawią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łzy już otarłam :) Tak jak napisałam, nie zależy mi na tym kierunku, ale płakałam, bo jest to zawsze jakaś porażka. Wolałabym zdać i powiedzieć "mam wszystko zaliczone, ale nie podoba mi się i rzucam" niż "nie dałam rady i mnie wyrzucili". Nie ważne co będzie! Trudno, trzeba żyć dalej, a ja mam jeszcze 2 egzaminy! A co do zakwasów, to faktycznie ich nie mam. Fakt, mięśnie trochę bolą, ale nie ograniczają mi ruchów i ten ból jest na swój sposób przyjemny - wiem, że pracowałam :). Faktycznie ja też dużo bardziej skupiam się ostatnio na oddychaniu, zwłaszcza kiedy biegam, lub kiedy trener mówi: "wdech nosem, wydech ustami!". Pozdrawiam! :*

      Usuń