wtorek, 12 lutego 2013

Poniedziałkowy bój o bieżnię :)

Dziś oderwałam się od nudy, która panuje w moim życiu przez to, że rozpoczęła się sesja i większość moich znajomych spędzała cały dzień z nosem w książkach. Od samego rana wybyłam z domu, odwiedziłam stare liceum, przyjaciółkę, babcię, byłam na zakupach i na koniec aktywnego dnia wybrałam się na siłownię. Straciłam w sumie ponad trzysta kalorii, ale moim największym sukcesem był fakt, że aktywnie rozpoczęłam moje czwarte wyzwanie. Spędziłam około 35-40  minut na bieżni, ale do czasu wyzwania dodaję sobie tylko 25. Z początku rozgrzewka, później równo 20 minut biegu, dziesięciominutowy gotowy program na bieżni (różne tempo, dlatego dodaję za to pięć minut biegu) i chodzenie pod górkę jeszcze przez kilka minut. Oprócz tego ćwiczyłam na orbitreku i rowerku poziomym. 
W ciągu dnia byłam w biegu. Czekając na autobus kupowałam chusteczki higieniczne i zauważyłam na wystawie nowy numer Shape'a. Kupiłam go, a kiedy dostałam egzemplarz do ręki, to okazało się że dodatkiem jest płyta Ewy Chodakowskiej. 

W ogóle nie planowałam tego zakupu, ponieważ jestem osobą bardzo leniwą i byłam pewna, że i tak nie będę z nią ćwiczyć. Pamiętam też kasety VHS mojej mamy z tą uroczą panią z okładki i jej słomiany zapał. ALE mam to będę korzystać! Nie ma bata! Na opakowaniu pisze, że można ćwiczyć maksymalnie trzy razy w tygodni - to nie jest wcale dużo! Jedyne co mnie martwi to fakt, że ćwiczenia są przeznaczone dla osób zaawansowanych i wyjdzie szydło z worka na temat mojej kondycji. Nie ma jednak co marudzić, trzeba o siebie zawalczyć i tyle.

Dziś na siłowni przeżyłam mały szok - przez 10 minut czatowałam na orbitreku na wolną bieżnię! Wiedziałam , że nie odpuszczę, bo zrezygnowałam ze stepu na rzecz biegania, ale nie rozumiem dlaczego siłownie są tak oblegane akurat w poniedziałki? Nowy tydzień, nowa siła? Ja staram się ćwiczyć regularnie: poniedziałek, środa i piątek lub sobota, w zależności od planów. Ćwiczenia trzy razy w tygodniu to dla mnie podstawa. 
U mnie w życiu zapowiadają się też spore zmiany. Nie dostałam jeszcze wyników z egzaminów, ale nie zamierzam dłużej czekać. Postanowiłam, że ten kierunek nie jest dla mnie, WIEM JUŻ CO CHCĘ ROBIĆ W ŻYCIU (Panie Boże, dlaczego musiało mi to zająć aż tyle czasu?!). Nie zdradzę jeszcze moich planów, ale w końcu wsłuchałam się w siebie, przeanalizowałam moje zdolności, zainteresowania i doszłam do w pełni satysfakcjonujących mnie wniosków :).
Teraz tylko muszę znaleźć tymczasową pracę (wakacje zamierzam spędzić w USA) i do boju po swoje marzenia! Na rozkręcenie się będę statystować w popularnym polskim serialu. Już dawno nie czułam się tak spokojna i tak szczęśliwa!
Pozdrawiam :)
 

2 komentarze:

  1. Ludzie myślą, że spalą całe niezdrowe żarcie, które jedli w weekend dlatego tak ochoczo chodzą na siłownie : D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :) Też nie raz zabierałam się do płyt Ewy, ale zawsze padałam po dwóch-trzech ćwiczeniach, ostatnio nawet pierwszego nie umiałam poprawnie wykonać. Trzeba się wziąć za siebie! Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń