czwartek, 27 września 2012

Dzień 10

Mój plan zajęć na uczelnię mam już w domu, wiem że w poniedziałki i czwartki rano będę miała czas na bieganie, które idzie mi coraz lepiej. Nie wiem czy schudłam, nie chcę tego sprawdzać póki co, bo jeżeli nie, to moja motywacja mogła by spaść, a tego bardzo nie chcę :)
U mnie dzieje się dużo, zaczynam studia, jestem otwarta na różne przyjemne rzeczy, które podrzuca mi los. Dobrze mi z tym. Wczoraj byłam tak zabiegana, że nie znalazłam czasu na żadne ćwiczenia! Spały u mnie koleżanki i z samego rana wstałyśmy i pojechałyśmy załatwiać sprawy. Wróciłam do domu pod wieczór, wzięłam prysznic, na nowo się wyszykowałam i już mnie nie było! Wróciłam do domu grubo po północy. Moim jedynym usprawiedliwieniem jest fakt, że bardzo dużo chodziłam i jadłam z głową.
Dzisiaj naprawdę poczułam, co znaczy radość z biegania. Było fantastycznie, zwłaszcza gdy po odbytym treningu szybko doszłam do stanu używalności :) Chyba w końcu poprawiła mi się troszeczkę kondycja! Okazało się też, że wcale nie biegam tak wolno jak mi się wydawało! Jutro spróbuję podwyższyć sobie poprzeczkę i zrobić więcej. W sobotę pojadę do babci i zbadam moje wymiary. Chcąc nie chcąc, muszę wiedzieć czy to co robię wystarcza, czy nie muszę zmienić czegoś w swojej diecie i nie ćwiczyć intensywniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz