Nie wiem kiedy co i jak, ale w środę wieczorem zaczęłam czuć lekki ból w lewym kolanie, a gdy wstałam rano to już kulałam. Wczoraj i dzisiaj odpuściłam sobie siłownie. Dziś miałam już dość bezczynności, więc wzięłam do ręki hula hop i kręciłam przez 25 minut. Idzie mi coraz lepiej! Jutro idę na zajęcia body workout (jeżeli oczywiście kolano pozwoli, bo nie chcę się zaprawić ;-). Wydaje mi się, że powinno być już ok, smarowałam kolano maścią, a rano jak wstałam, to już nic nie czułam, dopiero w ciągu dnia, gdy weszłam na schody, lub gdy stałam w korku i wciskałam sprzęgło.
Co dzisiaj jadłam? Muszę poważnie nad sobą popracować, a dokładniej nad słodyczami...
- dwie kanapki z chleba fitness z kiełbasą krakowską i serkiem almette,
- jabłko,
- dwa batoniki,
- sałatkę z pomidorów i cebuli, z jogurtem naturalnym i kromką razowego chleba,
- malinowe płatki owsiane.
Obiadu nie było, bo nie miał kto ugotować.
Teraz jest pierwsza w nocy, jestem głodna i śpiąca, a rano kolokwium... Idę spać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz